Wielostopniowa rekrutacja. Kiedy przeciąganie rekrutacji jest ryzykowne?

Wielostopniowa rekrutacja może być skuteczna, o ile kandydaci będą znali jej harmonogram. Błędem, jaki popełniają rekruterzy, jest przeprowadzanie rekrutacji bez informacji o kolejnych krokach. W ten sposób HR-owiec traci kandydatów, którzy nie mogą czekać w nieskończoność.

Przypadek 1.

Pół roku temu straciłam pracę ze względu na cięcia w firmie. Dostałam doskonałe referencje, a pracodawca uruchomił wszelkie kontakty, aby znaleźć mi nowe miejsce pracy. Jednocześnie sama rozpoczęłam wysyłanie CV, w odpowiedzi na oferty, które znalazłam w serwisach poświęconych pracy. Po kilku dniach odezwał się do mnie rekruter z firmy A, gdzie zostałam polecona. Pierwszym etapem była rozmowa wstępna przez telefon w języku angielskim. Następnie zostałam poproszona o wypełnienie serii testów, sprawdzających moje kompetencje. Po dwóch tygodniach zaproszono mnie na rozmowę kwalifikacyjną do siedziby. Potem kontakt się urwał. W tym samym czasie na moją aplikację w serwisie odpowiedziała firma B. Od razu zaproponowała spotkanie, na którym padła konkretna propozycja pracy i pytanie, czy mogę zacząć od poniedziałku. Zgodziłam się. Pracowałam już dwa miesiące, kiedy zadzwonił rekruter z firmy A. Na wstępie przeprosił za długą ciszę, ale przyznał, że w tej firmie tak wygląda rekrutacja. Powiedziała, że szefostwo jest zainteresowane moją kandydaturą. Nawet nie rozważałam tej propozycji, gdyż uznałam firmę za niepoważną, a w nowej panowała doskonała atmosfera i nie miałam powodów do narzekań.

Jakie błędy popełnił rekruter z firmy A?
1. Rekrutacja w myśl zasady „pojawiam się i znikam” jest oznaką braku szacunku do kandydata. Dwa miesiące ciszy, po trzech etapach rekrutacji w przypadku firmy A (przez telefon, testy i poprzez spotkanie) są niedopuszczalne. Miesiąc przerwy w kontakcie, jeśli HR-owiec bierze pod uwagę kandydata, jest niezrozumiałe.
2. Kandydatka nie została poinformowana o potencjalnych terminach kolejnych etapów rekrutacji. Brak informacji nie świadczy dobrze o pracodawcy.
3. HR-owcy niesłusznie założyli, że specjalistka nie znajdzie pracy w ciągu kilku miesięcy.
4. Rekruter z firmy A finalnie stracił w oczach kandydatki, gdy próbował odwieść od zatrudnienia w innej firmie. Robił to nie dlatego, że była ona najlepszą kandydatką, ale – jak w końcu przyznał – jedna z pracownic idzie na urlop macierzyński. HR-owiec od początku znał termin, od którego poszukiwał osoby na to stanowisko i zupełnie niepotrzebnie go zataił.

Przypadek 2.
Zależało mi na zmianie pracy, bo w poprzedniej miałem dwa pracujące weekendy w każdym miesiącu. Znajomy powiedział, że w jego firmie poszukują aktualnie nowych pracowników. Wysłałem CV i co już wtedy mnie zdziwiło, oddzwonił znajomy. Powiedział, że mam przyjść na rozmowę o pracę. Kilka dni później spotkałem się z dwoma osobami – szefem i jego zastępcą. Wymienili kwotę, za jaką miałbym pracować, określili zasady umowy i zapytali, czy zacznę od zaraz. Był jeden haczyk. Pierwszy miesiąc miał być testowy, za niższe pieniądze i bez umowy o pracę (tylko zlecenie). W tym samym czasie rekrutacja wciąż miała trwać i miały być testowane dwie inne osoby. Finalnie po miesiącu miał zostać jednej pracownik, na zaproponowanych warunkach. Zniechęcił mnie ten konkurs rekrutacyjny, ale pomyślałem, że spróbuję. Byłem bardzo zniechęcony ówczesnym pracodawcą. Minął miesiąc a „rekrutacja” trwała. Cała nasza trójka rozpoczęła pracę na drugi miesiąc, ale wciąż bez konkretów. W końcu na początku trzeciego miesiąca zostałem wezwany do szefa, który oznajmił mi, że chciałby przetestować mnie jednak w innym dziale przez miesiąc i podejmie decyzję. Nie chciałem rzucać pracy z dnia na dzień, więc nie pokazałem po sobie mojego zniesmaczenia. Powiedziałem, że zostanę, ale tego samego wieczoru rozpocząłem rozsyłanie CV. W ciągu dwóch tygodni pożegnałem się z firmą i rozpocząłem pracę w konkurencji, na umowę o pracę. Rekrutacja u nowego pracodawcy polegała na jednym spotkaniu.

Jakie błędy popełniono podczas rekrutacji?
1. Kandydat do pracy został już na początku wprowadzony w błąd. Kolejne tygodnie pokazały, że firma ma nietypowy sposób „rekrutacji” poprzez testowanie w pracy za niższe niż obiecane pieniądze i bez etatu.
2. Błędem było także pozostawianie pracownika bez szczegółowych informacji w trakcie okresu próbnego. 
3. Pracodawca finalnie utracił pracownika, którego już przez dwa miesiące uczył zasad pracy w firmie.
4. Firma naraziła się na utratę renomy, gdyż pracownik nie ukrywa przed znajomymi dziwnych praktyk pracodawcy.

Przypadek 3.
Mój nabór ciągnął się cztery miesiące. Szczerze, gdyby nie fakt, że byłam na bezrobociu, nie mogłabym sobie pozwolić na udział w tak skomplikowanej i wielomiesięcznej rekrutacji. Na początku zostałam poinformowana, że będę uczestniczyła w rekrutacji indywidualnej w języku angielskim oraz w grupowej, dzięki czemu pracodawca miał poznać moje umiejętności pracy w grupie. Miałam też wypełnić testy psychologiczne. Gdybym przeszła, jak to określił rekruter, do finału ponownie miałam mieć rozmowę i rozgrywki w ścisłej trójce kandydatów. Wzięłam udział w tej wieloetapowej rekrutacji, bo nie miałam pracy. W każdym innym przypadku szkoda byłoby mi czasu i nerwów. Finalnie okazało się, że trud się opłacił, bo dostałam tę pracę.

Wielomiesięczna rekrutacja. Jakie ryzyko niesie nabór trwający kilka miesięcy?
1. Największym ryzykiem jest utrata kandydatów, którzy nie mogą pozwolić sobie na kilka miesięcy bez pracy i przejdą pomyślnie krótkie, wręcz ekspresowe rekrutacje w innych firmach.
2. Kandydaci mogą zniechęcić się faktem, że rekrutacja nawiązuje do wyścigu szczurów.

Rekrutacja powinna pozwolić firmie na złowienie najlepszego pracownika, ale uwzględniać również czynnik ludzki. Chcąc łowić w ten sposób najlepszych, należy mieć świadomość, że są oni poszukiwani na rynku. Oznacza to, że należy szanować ich samych, ale także ich czas – mówi Joanna Żukowska, ekspertka serwisu rekrutacyjnego MonsterPolska.pl.

Jak to zrobić?
1. Należy szczegółowo przedstawić kandydatowi etapy rekrutacji i ich terminy.
2. Warto maksymalnie skrócić rekrutację w czasie. Wielomiesięczna rekrutacja w dobie rekordowo niskiego bezrobocia może być nieefektywna.
3. Nie chcąc utracić kandydata, należy kontaktować się z nim po każdym etapie i informować o efektach.

 


Wychodzenie z założenia, że na dobrą pracę każdy poczeka, może być mylące, gdy na drodze pracodawcy stanie inny, równie dobry, a jednak szybszy konkurent.